Nasi członkowie

Piotrek
Żółw Wagi Ciężkiej

Moja historia

Zanim zacząłem biegać na serio minęło naprawdę wiele czasu. Moja pierwsza próba zakończyła się totalną katastrofą. Pamiętam, że było to podczas wakacji nad morzem. Piękne i sympatyczne poranki na plaży i widok biegających ludzi spowodowały, że sam postanowiłem spróbować swoich sił w tym sporcie. Zdjąłem sandały i zacząłem biec przed siebie. Było naprawdę super. Pobiegałem przez 15 minut i usatysfakcjonowany wróciłem do domu z postanowieniem, że będę kontynuować takie sympatyczne poranne przebieżki. Nie trwało to jednak długo. Po dwóch dniach miałem totalnie obolałe nogi i straszliwy ból w stopie, który wykluczył mnie z wszelkich aktywności biegowych na najbliższy miesiąc. Pod wpływem tej nieprzyjemnej przygody bieganie zupełnie odłożyłem i na rok zapomniałem o tym sporcie.

Kolejna próba była już trochę bardziej udana. Po roku, na tej samej plaży postanowiłem spróbować swojej przygody z bieganiem jeszcze raz. Tym razem stwierdziłem, że nie będę już biegać po pochyłej plaży nad morzem, a w pobliskich lasach. Kupiłem sobie specjalne buty biegackie i rozpocząłem treningi. Było naprawdę super. Przed rozpoczęciem treningów konsultowałem się z bardziej doświadczonymi biegaczami i przeczytałem parę interesujących książek związanych z bieganiem. Jednak nie do końca się do nich stosowałem. Stwierdziłem, że już od pierwszych moich treningów nie będę łączył biegania z marszem, a skoncentruję się jedynie na samym biegu. Zacząłem od 15 minut biegu bez przerwy i stale co trening zwiększałem czas biegu. Po dwóch tygodniach byłem już w stanie biec przez godzinę bez przerwy. Te szybkie postępy tak mnie rozentuzjazmowały, że postanowiłem zapisać się na moje pierwsze zawody biegowe - Biegnij Warszawo 2010. Jednak nie było dane mi w nich wystąpić. Niestety podczas jednego z treningów złapała mnie straszna ulewa, i totalnie przemokłem. Zakończyło się to bardzo mocnym wirusem, który na 3 tygodnie przykuł mnie do łóżka. Mój debiut w zawodach musiałem odłożyć na później. W wyniku choroby totalnie straciłem formę, a że była już połowa października i zrobiło się zimno po raz kolejny odpuściłem sobie uprawianie tego sportu.

Jednak, jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Pod koniec marca 2011 roku po raz kolejny postanowiłem zmierzyć się z tym sportem. Tym razem, aby lepiej zmotywować się do treningów od razu zapisałem się na zawody biegowe - XXI Bieg Konstytucji 3 Maja w Warszawie na 5km. Wszelkie moje treningi dostosowałem tak, aby jak najlepiej przygotować się do tego biegu. I tym razem udało się. 3 maja 2011 roku oficjalnie zadebiutowałem w zawodach biegowych. Efekt tego startu był taki, że totalnie pokochałem ten sport. Kiedy przekroczyłem linię mety i dostałem swój pierwszy medal zrozumiałem, że to jest to, czego brakowało mi w życiu.

Obecne cele biegowe

- przebiegnięcie parkrun'a we wszystkich lokalizacjach w Polsce

Ulubione imprezy

- Bieg Powstania Warszawskiego (Warszawa)
- Nocny Bieg Świętojański (Gdynia)
- Bieg Szlak Trafi (Parchatka)

Życiówki

Maraton:
04:54:10 - 45. Maraton Dębno (2018)

Półmaraton: 
01:59:45 - II Półmaraton Gliwicki (2015)

15 km:
01:22:34 - 19. Bełchatowska Piętnastka (2015)

10 km:
00:52:30 - Grand Prix Żoliborza 2018 - Bieg 3 (2018)

5 km:
00:23:49 - Bieg Królowej Marysieńki (2017)





Mariola
Radosny Żółw

Moja historia

Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się w 2010 r. Szukając alternatywy dla egzaminu z postępowania karnego, postanowiłam kupić buty do biegania. :) Jak na prawdziwego amatora przystało biegałam od czasu do czasu, niedużej niż 30 min. Przełom nastąpił dopiero w kwietniu 2013 r., gdy Moja Wierna Towarzyszka Przygód Wszelkich – Ania S. zabrała mnie na Pole Mokotowskie i kazała biegać 1h! Kto zna Anię – wie, że jej się nie odmawia. O dziwo przeżyłam i tak mi się spodobało, że powtórzyłam to jeszcze kilka razy. Po drodze zaliczyłam jeszcze ekstremalny trening z Olgą S. w tak dużym deszczu, że nawet nie zdążyłam wycierać oczu. Tempo też było dla mnie zabójcze, ale dałam radę! Następnie wpadłam w reżim kobiety o żelaznej sile woli – Agi L. Aga oświadczyła, że przygotowujemy się do Biegu Powstania Warszawskiego. Co było robić? Trzeba było trenować kilka razy w tygodniu, biegać po nocy lub o 5 rano, nawet dłużej niż godzinę i przez cały czas rozmawiać. Przeżyłam, ale w Biegu niestety nie pobiegłam, bo już nie zdążyłam się zapisać. Trochę szkoda, ale biegałam dalej, ani myśląc o jakichkolwiek zawodach.

Jednak w grudniu znów odezwała się Ania S. z informacją, że koniecznie musimy pobiegnąć w Biegu Noworocznym 2014. O zgrozo! Ja i bieganie zimą? Ale, przecież Ani się nie odmawia ;) Zapisałam się, wniosłam opłatę i pobiegłam sama (sic!) - Ania jednak zrezygnowała, ale przynajmniej wiernie mi kibicowała.  Bieganie w zawodach okazało się całkiem przyjemne, dlatego zaczęłam myśleć o kolejnych biegach. W tym czasie, jak zawsze przez przypadek, poznałam Piotrka B., który pochwalił się, że zamierza wystartować w półmaratonie. Byłam pełna podziwu i nie za bardzo mogłam zrozumieć jak można twierdzić, że trzy miesiące na przygotowania do półmaratonu to bardzo dużo czasu. Nie minęło jednak kilka dni, oswoiłam się z myślą i stwierdziłam, że też pobiegnę w Półmaratonie Warszawskim. A co! W międzyczasie pobiegłam w Biegu Wedla – oczywiście na 5 i 9 km, bo była jedna opłata, czyli za km było taniej ;) Moje przygotowania przerwała 3 tygodniowa kontuzja po wspólnym bieganiu z Olgą po lesie i bagnach (uważajcie na Olgę!). Byłam pewna, że już nie pobiegnę, ale 6 dni przed biegiem ból ustąpił i … postanowiłam, że chociaż podejmę próbę treningów. Odbyłam trzy treningi po 15 km i stwierdziłam, że teraz albo nigdy. Półmaraton ukończyłam i to nawet z niezłym czasem 2:07:00 Biegło się fantastycznie, a towarzystwo Michała i Marleny sprawiło, że w ogóle nie poczułam dystansu. Jeśli za rok też dostanę do pakietu pudełko cukierków – pobiegnę na pewno :) Później był jeszcze Bieg Flagi na 10 km (00:50:39), fantastyczny Bieg Kobiet na 5 km (00:23:50) – udało mi się nawet wygrać voucher: 2-miesięczny zapas wody Magnesia, który wręczyła mi sama Irena Szewińska (!), Bieg Powstania Warszawskiego (00:51:01) – w kategorii kobiet OIRP Warszawa zajęłam III miejsce oraz Bieg Szlak Trafi w Parchatce – 14 km (01:22:56) – czyli najtrudniejszy bieg w tym roku. Było błoto, ekstremalne podbiegi, ekstremalne zbiegi, piękne krajobrazy, upał i … pyszne leczo oraz genialne towarzystwo (Ania, Robert, Piotrek W., Piotrek K., Sławek, Ewa i Ula) czyli zdecydowanie najlepszy bieg tego roku! Tylko moje buty do biegania po asfalcie zgłosiły protest i oświadczyły, że już się nie piszą na takie trasy. No cóż… bardziej profesjonalne buty też się przydadzą.

Ach i o mało bym zapomniała! Najcudowniejszy był bieg na 26 km z okazji moich 26 urodzin, który odbyła ze mną Olga (tak, TA Olga). Po biegu byłam ledwo żywa, gdy już leżałam na łóżku i „wirowałam” mając mroczki przed oczami (nie polecam takich dystansów bez treningów) do pokoju z kwiatami i tortem weszli moi cudowni znajomi i przyjaciele. Dla mnie: Wydarzenie Roku 2014! Sama sobie zazdroszczę takich przyjaciół. AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI I SZLACHETNA PACZKA – rulez!

Obecne cele biegowe

- Start w biegu górskim
- Start za granicą
- Priorytet: frajda z biegania i dobre towarzystwo

Ulubione imprezy

- Bieg Szlak Trafi (Parchatka)
- Półmaraton Warszawski
- Bieg Kobiet - Irena Samsung Women's Run

Życiówki

100 km:
29:38:00 - XII Międzynarodowy Ekstremalny Maraton Pieszy KIERAT (2015)

Maraton:
04:05:57 - 37. PZU Maraton Warszawski (2015)

Półmaraton: 
01:43:35 - 10. PZU Półmaraton Warszawski (2015)

10 km:
00:46:01 - Orlen Warsaw Marathon - Bieg Oshee (2015)

5 km:
00:22:29 - Parkrun Warszawa-Ursynów #5 (2015)





Sławek
Żółw Weteran

Moja historia

Moje rozpoczęcie przygody z bieganiem jest dość nietypowe i tak naprawdę zaczęło się całkowicie przypadkowo. Woziłem syna w weekendy na specjalne zajęcia fizyczne odbywające się w okolicy Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie i jako, że ćwiczenia te trwały ponad godzinę musiałem coś zrobić ze swoim czasem. Akurat w okolicy AWF'u znajdowała się bieżnia do biegania, dlatego stwierdziłem, że zamiast bez sensu czekać w samochodzie mogę przecież w tym czasie pobiegać. I tak się to wszystko zaczęło. Od tej pory w każdy weekend jeździłem na teren AWF'u, żeby trochę pobiegać po bieżni.

Po pewnym czasie jednak, bieganie na bieżni zaczęło mnie nudzić i postanowiłem poszukać jakiś nowych miejsc na treningi. Zacząłem biegać po lesie i tak pozostało mi aż do dzisiaj. Uwielbiam bieganie po lesie, ponieważ pozwala się wyciszyć i wbrew pozorom jest dużo bardziej wymagające niż treningi na asfalcie czy bieżni. Nawierzchnia jest dużo bardziej urozmaicona i pofałdowana, a dzięki temu treningi dużo bardziej efektywne.

Jednak i to mi nie wystarczyło. Po pewnym czasie stwierdziłem, że potrzebuję nowych wyzwań. W sierpniu 2005 roku usłyszałem, że we wrześniu w Warszawie organizowany jest 27. Arkadia Maraton Warszawski. Stwierdziłem, że spróbuję się z nim zmierzyć. Tak naprawdę, kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, była to naprawdę szalona decyzja. Niby regularnie biegałem w weekendy, ale jednak nigdy nie były to dystanse zbliżone do maratońskiego. Pamiętam, że na parę dni przed maratonem zrobiłem sobie tylko dłuższą ponad 2 godzinną przebieżkę po lesie i stwierdziłem, że po tak "mocnym" treningu na pewno bez problemu poradzę sobie z dystansem maratońskim. Niestety bardzo się myliłem. Na tym biegu popełniłem chyba wszystkie możliwe błędy początkującego biegacza i dużą część dystansu musiałem po prostu przejść. Na szczęście jakoś udało mi się doczłapać do mety. Ten bieg nauczył mnie jednak, że bieganie na zawodach to zupełnie inna bajka niż lekkie przebieżki po lesie. Zakupiłem sobie fachową literaturę, zarejestrowałem się na specjalistycznych portalach biegowych i od razu zaczęło przynosić to efekty.

Od tej pory przez kolejne 5 lat biegałem różne maratony i półmaratony. Inne dystansy zupełnie mnie nie interesowały. Sytuacja ta zmieniła się w 2011 roku, kiedy także mój syn postanowił spróbować swoich sił na zawodach biegowych. Zaczęliśmy od lżejszych dystansów - 5 lub 10 kilometrów. Wtedy zobaczyłem, że bieganie na takich dystansach także może przynieść sporo frajdy i od tego momentu zacząłem przede wszystkim biegać jedynie półmaratony i biegi na 10 kilometrów. Biegam już dobrze ponad 10 lat i cały czas przynosi mi to dużą frajdę. Prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie już życia bez biegania. Teraz mam może na to trochę mniej czasu i biegam dużo rzadziej niż kiedyś, ale jednak nadal sprawia mi to olbrzymią przyjemność.

Obecne cele biegowe

- powrót do dawnej formy

Ulubione imprezy

- Nocny Bieg Świętojański (Gdynia)
- Półmaraton Warszawski
- Półmaraton Wrocławski
- Maraton w Berlinie
- Półmaraton w Budapeszcie

Życiówki

Maraton:
04:20:24 - 8. Poznań Maraton (2007)

Półmaraton: 
01:56:14 - IV Półmaraton Złoty w Złotorii (2009)

15 km:
01:23:41 - 19. Bełchatowska Piętnastka (2015)

10 km:
00:53:34 - XXVII Bieg Niepodległości (2015)

5 km:
00:26:20 - Parkrun Konstancin-Jeziorna #77 (2015)





Robert
Nocny Żółw

Moja historia

Bieganie nie było moją pasją, raczej unikałem tego sportu. Nie sprawiało mi to żadnej satysfakcji, szybko traciłem siły. Moją umiłowaną dyscypliną była piłka nożna na tle której swego czasu osiągałem lokalne sukcesy lecz w 2009 musiałem udać się na wcześniejszą emeryturę. Druga pasją jest jazda rowerowa, którą uprawiam od 2007 roku. Lecz ponieważ, że jest do raczej dyscyplina  sezonowa zawsze na początku każdego roku miałem problemy kondycyjne i zanim osiągnąłem zadowalająca formę to się sezon kończył i nie poprawiałem wyników z roku wcześniejszego. Dlatego na jesieni 2012 postanowiłem, że zacznę biegać aby utrzymać kondycję. Na początek, pół godziny, bardzo wolnym tempem. Lecz dość szybko zauważyłem efekty a tak że satysfakcję, której się w ogóle nie spodziewałem. Zacząłem zwiększać dystans, poprawiać tempo i pojawiły się plany aby kontynuować bieganie również w trakcie sezonu rowerowego. Kiedy otrzymałem zaproszenie od Marioli na Biegu Powstania Warszawskiego uznałem, że skoro dziennie na rowerze pokonuje dystans 50km, to bieg na 10km nie będzie dla mnie stanowił żadnego problemu. Jednak z racji ładnej pogody nadal wybierałem rower kosztem biegu. Dopiero na 4 dni przed startem, zmobilizowałem się i przebiegłem  10km.

Czas miałem nawet nie najgorszy (poniżej jednej godziny  ;) ) lecz przed startem zapomniałem o rozgrzewce co po zakończeniu biegu doprowadziło naderwania mięśnia uda prawej nogi, dodatkowo na bieg wybrałem dość późną porę i niestety okazało się, że już żadne autobusy nie kursowały, metro też już nie jeździło a znajdowałem się w odległości 12km od domu. Więc postanowiłem a właściwie musiałem wrócić pieszo, zajęło mi to prawie 3 godziny, kontuzja coraz bardziej się pogłębiała co powodowało, że po 10metrach nie byłem w stanie dalej iść. Po drodze spotkałem jeża lecz nie był chętny do współpracy pozwolił tylko na zrobienie wspólnego zdjęcia. Do domu dotarłem po godzinie drugiej w nocy. Rano z powodu kontuzji nie byłem w stanie chodzić, zacząłem wątpić, że w ogóle wezmę udział w biegu Powstania. O dziwo bul dość szybko miną i 26 lipca pełen obaw stanąłem na starcie Biegu Powstania :) Lecz atmosfera, cel który sobie postawiłem i ta ogromna satysfakcja po minięciu linii mety spowodowała, że na kolejne zaproszenie Radosnego Żółwia odpowiedziałem bez wahania i w Parchatce wzięliśmy udział w imprezie "Bieg Szlak Trafi". Od tamtego czasu trenuję i biegam regularnie, (rower wylądował na balkonie) zakupiłem nawet profesjonalne obuwie.

Rok 2015 rozpocząłem od udziału w Biegu Noworocznym, następnie "Biegu Wedla" i "I Grand Prix" w lesie Kabackim gdzie ustanowiłem swój rekord na 10km. Natomiast 12.04 w Rzeszowie zrealizuję swój aktualnie, główny cel jakim jest półmaraton.

Obecne cele biegowe

- przebiegnięcie maratonu

Ulubione imprezy

- Bieg Powstania Warszawskiego (Warszawa)
- Biegnij Warszawo

Życiówki

Maraton:
przede mną

Półmaraton: 
02:11:31 - 8. PKO Półmaraton Rzeszowski (2015)

10 km:
00:50:32 - III Bieg Flagi (2015)

5 km:
00:24:39 - XI Accreo Ekiden (2015)





Ania
Żółw Pełen Przygód

Życiówki

Maraton:
przede mną

Półmaraton: 
02:30:27 - 8. PKO Półmaraton Rzeszowski (2015)

10 km:
00:57:34 - IV Praska Dycha (2011)

5 km:
00:27:13 - SkywayRun Military (2015)





Sławek "Chinczyk"
Chinski Żółw

Moja historia

Bieganie, zawsze była to nienawidzona dyscyplina sportowa, moim konikiem była koszykówka i kolarstwo. Tę pierwszą dyscyplinę uprawiałem typowo amatorsko, drugą zaś trochę na poważnie. Ale niestety wczesna emerytura sportowa wyeliminowała mnie z tego sportu na kilka lat.
Przygodę z bieganiem rozpocząłem dokładnie 6 stycznia 2015 roku aby dać upust negatywnym emocjom, oraz aby oddać naturze odrobinę kilogramów które dała mi w prezencie :)
Mówi się że w miarę jedzenia apetyt rośnie, dokładnie tak samo było z moimi celami biegowymi. Najpierw 5 km obojętnie w jakim czasie, później 10 też bez czasu. Dalej chciałem zrobić 10 ale w czasie mniej niż godziny. Na cel tego roku obrałem półmaraton, udało mi się na początku września więc musiałem cele swoje zmodyfikować. Przyszedł taki dojrzały moment, jak to w życiu każdego sportowca kiedy trzeba zobaczyć jaką kiepską kondycję się posiada. Z racji tego że rowerowo kręcę często z ludźmi i mam świadomość swojej kondycji, biegowo zawsze biegałem sam.
A więc mój pierwszy raz ... to ParkRun - kameralnie i ponoć z niezłym czasem :)
Moje cele sportowo biegowe są bardzo ambitne ... do 40 roku życia chcę zostać IronManem :)
W przyszłym roku musi strzelić maratonik. Mam też nadzieję, że w 2016 jakiś duathlon albo pierwszy mały triathlon uda mi się zaliczyć :)

Obecne cele biegowe

- przebiegnięcie maratonu

Życiówki

Maraton: 
04:12:14 - 18. PKO Poznań Maraton (2017)

Półmaraton: 
01:42:09 - 5. PKO Nocny Wrocław Półmaraton (2017)

10 km:
00:44:42 - Wro Runaway Run (2016)

5 km:
00:22:48 - Parkrun Jelenia Góra #33 (2016)





Daniel
Żółw XXL

Moja historia

Od dawna uprawiałem sport. Zaczęło się wszystko od szkoły podstawowej, kiedy piątki lekkoatletyczne przeplatałem z sks'ami w kosza, piłkę ręczna i piłkę nożną. Po lekcjach był też czas na grę w miejscowym klubie piłkarskim Unia Hrubieszów. Po szkole średniej poszedłem na studia przy czym skończyła się moja przygoda ze sportem. W tym czasie waga wzrosła o ponad 20kg i przyszła choroba tarczycy, po której postanowiłem żyć zdrowiej. Od roku wróciłem do sportowego trybu życia, gram w piłkę nożną z kolegami z pracy w klubie OSK XXL Białopole/Hrubieszów, a 12 października 2019 pobiegłem mój pierwszy oficjalny bieg na 7 km, do którego namówił mnie mój szwagier kolega i przyjaciel Piotrek - Żółw Wagi Ciężkiej. Kiedyś sądziłem że bieganie to nie dla mnie, jest nudne i nic się nie dzieje, dziś wiem ze to jedna z najzdrowszych form aktywności. Teraz wiem ze będę kontynuował przygodę z bieganiem i namawiał do tego innych znajomych :)

Obecne cele biegowe

- przebiegnięcie półmaratonu