niedziela, 29 marca 2015

10. PZU Półmaraton Warszawski - relacja

DATA:
29-03-2015

MIEJSCE:
Warszawa

GODZINA STARTU:
10:00

DYSTANS: 
21.097 km

POGODA:
Pogoda była całkiem sympatyczna. Dość ciepło i słonecznie, momentami nawet za bardzo.

ORGANIZATORZY:
Fundacja "Maraton Warszawski"

BIEGI TOWARZYSZĄCE:
brak

TRASA:


MEDAL:

LICZBA UCZESTNIKÓW:
12958

WYNIKI:
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2015/wawpolo5op.pdf

NASZE WRAŻENIA:

Piotrek:
Półmaraton Warszawski staje się powoli jedną z najpopularniejszych imprez biegowych w Europie. Frekwencja rośnie z roku na rok i tak naprawdę ciekawy jestem jak długo utrzyma się ten trend. Nie ukrywam, że byłem mocno zaniepokojony, kiedy dowiedziałem się, że zupełnie zmieniono trasę biegu. Nie byłem do końca przekonany, czy plac Piłsudskiego będzie wystarczający jak na taką ilość biegaczy, a plac Teatralny da radę zmieścić wszystkich po zakończeniu biegu. O ile ten pierwszy okazał się wystarczający i było naprawdę bardzo luźno i sympatycznie, to już ten drugi nie do końca spełnił swoją rolę, ponieważ po przekroczeniu linii mety było niesamowicie tłoczno. Z jednej strony kolejka do posiłku regeneracyjnego, z drugiej do darmowych upominków rozdawanych przez sponsorów (swoją drogą bardzo fajnych). Wyglądało to tak słabo, że postanowiłem przeczekać całą falę biegaczy i wrócić w okolice mety pół godziny później. Przejdźmy już jednak do samego biegu. Nowa trasa nie należała może do specjalnie urokliwych, ale jej szerokość spowodowała, że nie było dużego tłumu i wszyscy biegacze spokojnie mogli się zmieścić. Dobrze rozwiązano także kwestię punktów z wodą i izotonikiem. Mimo dużych tłumów, każdy bez większych przestojów mógł z nich skorzystać i nie zaobserwowałem większych zatorów. Po drodze można było nawet usłyszeć parę fajnych zespołów muzycznych i generalnie pod kątem atmosfery, półmaraton Warszawski jak zwykle nie zawiódł. Jedyne czego trochę mi jednak brakuje na biegach w Polsce to doping kibiców. Na trasie można ich było spotkać bardzo rzadko i niestety w porównaniu do innych stolic europejskich pod tym kątem Warszawa wypada bardzo słabo. Co do mojego występu to przebiegł on bez większych sensacji. Moje nogi nie do końca zregenerowały się po ostatnim biegu w Krakowie i niestety moje tempo pozostawiało wiele do życzenia. Czas nie był najgorszy, ale jednak do zeszłotygodniowej życiówki zabrakło prawie 4 minut. Z pozytywów, to muszę przyznać, że tym razem moja łydka była dla mnie bardziej łaskawa i postanowiła ze mną współpracować do samej mety, za co chciałem jej serdecznie podziękować, ponieważ dzięki temu mogłem trochę przyspieszyć na parę kilometrów przed metą :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz