niedziela, 22 marca 2015

XII Krakowski Półmaraton Marzanny - relacja

DATA:
22-03-2015

MIEJSCE:
Kraków

GODZINA STARTU:
11:00

DYSTANS: 
21.097 km

POGODA:
Pogoda była okropna. Niesamowicie zimno i co pewien czas padał deszcz.

ORGANIZATORZY:
Krakowski Klub Biegacza DYSTANS

BIEGI TOWARZYSZĄCE:
I Bieg z Dystansem do wiosny - 10km

TRASA:

MEDAL:

LICZBA UCZESTNIKÓW:
3260

WYNIKI:
http://online.datasport.pl/results1414/

NASZE WRAŻENIA:

Piotrek:
Kolejny bieg z serii - cuda się zdarzają. Przez ostatnie 2 tygodnie chorowałem i do końca nie byłem pewien czy pobiegnę w tym biegu. W zasadzie decyzję o starcie podjąłem dopiero w dniu biegu. Czułem się całkiem nieźle i stwierdziłem, że nawet mimo braku treningu w ciągu ostatnich dwóch tygodni spróbuję się zmierzyć z tym dystansem. Pogoda była straszna. Niesamowita zimnica i do tego, krótkie delikatne opady deszczu. Po raz pierwszy w życiu zdecydowałem, że podczas zawodów pobiegnę w lekkiej bawełnianej czapce na uszy. Bałem się czy będzie to dobra decyzja, ale późniejszy bieg udowodnił mi, że ku mojemu zaskoczeniu wcale nie było mi za gorąco, a co najciekawsze biegłem naprawdę bardzo szybko. Niestety moje tempo musiałem znacznie zweryfikować po 15 kilometrze, kiedy to odezwała się moja prawa łydka, która coś ostatnio bardzo lubi utrudniać mi życie na dłuższych dystansach. Lekkie mrowienie spowodowało, że w obawie o wystąpienie jakiegoś nieprzyjemnego skurczu, znacznie zwolniłem i z trudem dokuśtykałem do mety. Jednak mimo tych problemów udało mi się zrobić życiówkę w półmaratonie. Trzecie zawody w tym roku i trzecia życiówka. Pięknie zaczął się ten sezon. Co do samej organizacji, to niestety organizatorzy nawalili po całości jeśli chodzi o zaplecze biegu. Budynek, który przeznaczono na biuro zawodów, szatnie i depozyty okazał się zdecydowanie za mały, czego skutkiem było to, że po biegu biegacze stali prawie godzinę w kolejce po depozyty, z czego wielu w przepoconych mokrych ubraniach na dworzu, bo w budynku zabrakło dla nich miejsca. Trochę słabo, tym bardziej, że pogoda była obrzydliwa. Całe szczęście, że my zostawiliśmy rzeczy na zmianę w samochodzie, dzięki czemu ominęła nas ta "niemiła" niespodzianka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz