1 czerwca, w Dzień Dziecka w Mińsku Mazowieckim przygotowano
bardzo wiele atrakcji dla wszystkich miłośników biegania. Zorganizowano
masę biegów dla dzieci, krótkodystansowy bieg Krawaciarza, w którym
wystąpiły znane osobistości z Mińska Mazowieckiego, bieg na 10
kilometrów, w którym wystąpił nawet jeden biegacz z Kenii oraz
odbywający się już tradycyjnie od wielu lat, bieg na 15 kilometrów.
Pędzące Żółwie zmierzyły się tym razem z tym najdłuższym dystansem.
1 czerwca okazał się dość łaskawy dla biegaczy. Temperatura powietrza
była znośna, a lekki wiaterek powodował, że biegało się całkiem
przyjemnie. Niestety bardzo mocno zawiodła mnie jednak organizacja tego
biegu. Takim największym mankamentem był całkowity brak możliwości
pozostawienia rzeczy w depozycie. Było to dla mnie sporym zaskoczeniem.
My akurat przyjechaliśmy samochodem, ale co z biegaczami, którzy
postanowili skorzystać z innych środków transportu. Moim zdaniem, jeżeli
organizuje się taką masową imprezę biegową powinna być zawsze możliwość
bezpiecznego przechowania rzeczy. Trochę dziwnie zorganizowano także
weryfikację zawodników i odbiór pakietów startowych. Odbywał się on
dwuetapowo. Najpierw należało wypełnić jakiś specjalny formularz, w
którym trzeba było podawać dane, które tak naprawdę zostały już
wcześniej przekazane podczas elektronicznej rejestracji na bieg. Dopiero
wtedy zawodnicy dostawali pakiet startowy, w którym znalazł się numer, 3
agrafki (bo 4 to już za dużo), talon na posiłek, bardzo ładna koszulka i
chyba najfajniejsza rzecz w tym zestawie, 1,5 litrowa butelka wody
gazowanej. Swoją drogą ciekawe co mieli z nią zrobić biegacze, którzy
nie mieli gdzie zostawić swoich rzeczy. Jednak to nie koniec
niespodzianek. Okazało się, że odbiór chipów do pomiaru czasu odbywał
się niezależnie i trzeba było przejść do innego stanowiska. Tam,
sympatyczny pan programował chipy na podstawie numerów startowych i
przekazywał odpowiednim zawodnikom. Nie za bardzo rozumiem, dlaczego nie
można było tego zrobić wcześniej. Biegłem już w parunastu imprezach
biegowych i z takim systemem wydawania chipów spotkałem się po raz
pierwszy.
Przejdźmy jednak już do samych biegów. Zawodnicy startujący na 10
kilometrów startowali parę minut przed tymi biegnącymi na 15. Bardzo
rozsądne rozwiązanie, szczególnie dla biegaczy walczących w tych biegach
o czołowe miejsca. Bieg na 10 i 15 kilometrów odbywał się na tej samej
trasie, z tym, że na 10 kilometrów należało pokonać dwa 5 kilometrowe
okrążenia, a na dłuższym 15 kilometrowym dystansie trzeba było przebiec 3
pętle. Trasa była dość płaska. Jedynie na początkowych kilometrach
biegacze musieli pobiec troszkę pod górkę, jednak nachylenie terenu na
tym odcinku było minimalne i nie sprawiało specjalnych trudności. Na
okrążeniu zorganizowano 2 punkty, w których można było napić się wody
(podobno gazowanej) oraz pobrać gąbkę nasiąkniętą wodą, którą można było
się ochłodzić. Super sprawa. Za to wielkie brawa dla organizatorów. Co
ciekawe całą imprezę zabezpieczało wojsko, które pilnowało, żeby na
trasę nie wjeżdżały samochody i kierowało ruchem. Nie ukrywam, że bardzo
mocno zaskoczył mnie poziom rywalizacji w tym biegu. Biegnąc na 15
kilometrów zajęliśmy miejsca pod koniec stawki, a wcale nie osiągnęliśmy
jakiś fatalnych czasów. Dawno nie uczestniczyłem w biegu, w którym
poziom wszystkich biegaczy był aż tak wysoki. Po zakończonym biegu na
zawodników czekały piękne i duże medale.
Reasumując, pod względem sportowym biegi w Mińsku Mazowieckim stały
na bardzo wysokim poziomie. Organizatorzy zadbali, żeby na trasie nie
zabrakło wody (stanowiska z wodą znajdowały się co 2,5 kilometra) i
myślę, że zawodnicy nie mogli narzekać na oprawę biegów. Jednak dużym
mankamentem była bardzo słaba organizacja biura zawodów, które nie dość,
że nie dawało możliwości pozostawienia rzeczy w depozycie, to na
dodatek znacznie komplikowało system weryfikacji zawodników poprzez
niepotrzebne wypełnianie jakiś formularzy i odbieranie chipów do
pomiarów czasu z oddzielnego stanowiska. Na szczęście dość kameralny
charakter biegów (w obu wystartowało łącznie 407 zawodników) spowodował,
że odbiór pakietów startowych odbył się bez większych kolejek i
komplikacji, dlatego myślę, że mimo tych paru mankamentów większość
biegaczy wróciło z tej imprezy w dobrych nastrojach. My na przykład,
jesteśmy bardzo zadowoleni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz