Bieg Częstochowski to jedna z moich ulubionych imprez biegowych.
Cechuje go zawsze niesamowita atmosfera i niepowtarzalna trasa. Mimo
tego, że z mojego miejsca zamieszkania do Częstochowy mam ponad 200
kilometrów, to jeżeli tylko pasuje mi termin, zawsze staram się pobiec w
tym biegu.
Niestety w tym roku byłem jedynym reprezentantem Pędzących Żółwi. Reszta ekipy nie mogła przyjechać na tę imprezę. Na początku warto pochwalić organizatorów za niezwykle rozsądny wybór godziny startu biegu. Bieg miał się rozpocząć o godzinie 14:00, co jest bardzo dobrą informacją dla biegaczy, którzy do Częstochowy mają trochę dalej.
Niestety w tym roku byłem jedynym reprezentantem Pędzących Żółwi. Reszta ekipy nie mogła przyjechać na tę imprezę. Na początku warto pochwalić organizatorów za niezwykle rozsądny wybór godziny startu biegu. Bieg miał się rozpocząć o godzinie 14:00, co jest bardzo dobrą informacją dla biegaczy, którzy do Częstochowy mają trochę dalej.
Jednym z największych mankamentów tego biegu jest kwestia parkingów
dla zawodników dojeżdżających samochodami. Organizatorzy świadomi tych
trudności oznaczyli na stronie biegu sugerowane parkingi, jednak w
rzeczywistości większość biegaczy i tak starała się zaparkować pod samym
biurem zawodów, przez co robiły się w jego okolicy straszne korki. Sam
przybyłem do Częstochowy godzinę przed 14:00 i miałem już małe problemy
ze znalezieniem sensownego miejsca do parkowania.
Co do odbioru pakietów wszystko było rozwiązane bardzo praktycznie.
Całe główne zaplecze zawodów znajdowało się w sali gimnastycznej szkoły
znajdującej się paredziesiąt metrów od miejsca startu. Odbiór pakietów
odbywał się bez większych problemów, mimo tego, że w tegorocznej edycji
biegu startowało ponad 1000 biegaczy. Skład pakietu był dość
standardowy. Jednym z jego atutów była możliwość wyboru posiłku po biegu
(wersja mięsna lub wegetariańska). W tym samym budynku znajdowały się
także szatnie oraz depozyty. Można było również skorzystać z toalety.
Organizatorzy zapewnili także dodatkowe toy toy'e poza budynkiem szkoły.
W okolice startu udałem się na 15 minut przed biegiem. Po lekkiej
rozgrzewce ustawiłem się na starcie i tutaj kolejne pozytywne
zaskoczenie. Wyznaczono strefy startowe w zależności od planowanego
czasu ukończenia biegu. Mała rzecz, a cieszy. Wiem, że wielu biegaczy ma
takie strefy w głębokim poważaniu, jednak ja bardzo lubię startować z
ludźmi biegnącymi w podobnym tempie do mojego, ponieważ często umożliwia
to ograniczenie niepotrzebnych przepychanek, szczególnie w początkowej
fazie biegu.
Warto także trochę uwagi poświęcić samej trasie. Nie ukrywam, że jest
ona jednym z głównych powodów, dla których co roku przyjeżdżam do
Częstochowy na tę imprezę biegową. Do przebiegnięcia jest 10 kilometrów.
Trasa składała się z dwóch okrążeń i przebiega wokół słynnego klasztoru
na Jasnej Górze. Dzięki temu trasa ta jest niezwykle urozmaicona. W
początkowej fazie okrążenia biegacze prawie cały czas biegną pod górkę,
aż do samego klasztoru, żeby następnie zbiec z powrotem na dół. Trasa ta
potrafi dać w kość. Podbieg pod klasztor Jasnogórski jest naprawdę
męczący, jednak na szczęście po wbiegnięciu na szczyt na biegaczy czeka
wspaniała nagroda, bardzo szybki kilometrowy zbieg w dół. Potem
pozostaje krótka przebieżka aleją Najświętszej Maryi Panny i kończymy
okrążenie.
W tym roku atmosfera w czasie biegu była naprawdę niesamowita. Po
drodze biegaczom towarzyszył doping wielu kibiców, którzy wyjątkowo
licznie ustawili się w pobliżu trasy biegu. Atmosfera była niezwykle
gorąca, szczególnie pod samym klasztorem na Jasnej Górze. Dzięki temu
biegło mi się świetnie i bieg zakończyłem w dość zadowalającym czasie. W
stosunku do zeszłorocznej edycji pobiegłem szybciej o 8 minut.
Po zakończonym biegu, wszyscy uczestnicy otrzymali medale. Trzeba
przyznać, że medale w tegorocznej edycji były niezwykle oryginalne.
Prawdę mówiąc niespecjalnie przypadły mi do gustu, ale naprawdę nie ma
co narzekać. Grunt, że została fajna pamiątka po biegu. Poza tym
biegacze otrzymali także jakiś napój, a następnie wszyscy zainteresowani
mogli zjeść ciepły posiłek w wersji mięsnej lub wegetariańskiej. Nie
wiem co było oferowane, ponieważ zrezygnowałem z tego przywileju.
Częstochowę opuściłem z wielką radością, ponieważ po raz kolejny Bieg
Częstochowski spełnił moje oczekiwania. Wymagająca trasa dała mi w
kość, a sympatyczna i gorąca atmosfera przyczyniła się do tego, że znowu
wywiozłem z tego miasta bardzo miłe wspomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz