11 maja 2014 roku odbyła się pierwsza edycja Biegu Pamięci
Żołnierzy Grupy Kampinos AK. Bieg został zorganizowany przez
podwarszawską gminę Leszno i całe wydarzenie było promowane jako impreza
biegowo-historyczna "Cross z historią w tle". Jednym z głównych celów
tego biegu było upamiętnienie bohaterstwa Żołnierzy Grupy Kampinos AK
walczących na terenie Puszczy Kampinoskiej. Stąd też cała trasa biegu
miała przebiegać ścieżkami Kampinoskiego Parku Narodowego.
Nie ukrywam, że kiedy usłyszałem o tej imprezie stwierdziłem, że
Pędzące Żółwie powinny się na niej pojawić. Bardzo lubimy biegać po
lasach, a organizator zapowiedział, że trasa będzie przebiegać przez
Puszczę Kampinoską, dlatego czym prędzej zapisaliśmy się na ten bieg.
Bieg ten miał mieć charakter dość kameralny. Limit uczestników biegu
głównego ustalono na 200 osób. Organizator zagwarantował także wyjątkowo
długi limit czasu jak na bieg na 10 kilometrów - aż 2 godziny.
Jak można się było spodziewać limit zgłoszeń wyczerpał się bardzo
szybko. Ciekawa forma imprezy oraz nietypowa jak na podwarszawskie biegi
trasa zachęciły wielu biegaczy. Jednak nie ukrywam, że na bieg ten
czekaliśmy z pewnym niepokojem. Była to przecież dopiero pierwsza edycja
tej imprezy i zupełnie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Na
dodatek organizator do końca trzymał nas w niepewności co do tego jak
będzie wyglądała finalna trasa biegu na 10 kilometrów. Parę dni przed
rozpoczęciem imprezy została ona zmieniona ze względu na zalanie
niektórych ścieżek. Trochę obawiałem się o stan tej trasy w dniu biegu,
ale na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne.
Zacznijmy jednak od początku. Do Leszna dojechaliśmy godzinę przed
rozpoczęciem biegu. Auto zostawiliśmy na jednym z parkingów
zasugerowanych przez organizatorów i udaliśmy się do biura zawodów
usytuowanego w Gościńcu Julinek w samym centrum Puszczy Kampinoskiej. No
może trochę przesadziłem. W każdym razie gościniec znajdował się już w
lesie :). Po dotarciu na miejsce poczuliśmy wszechobecny zapach grilla.
Widać było, że impreza rozkręciła się już na całego. Czym prędzej
ruszyliśmy odebrać pakiety startowe. Mimo tego, że przestrzeń na
wydawanie pakietów była dość ograniczona, wydawano je sprawnie z kilku
stanowisk dzięki czemu nie było raczej dużych kolejek. W pakiecie
znalazły się numer z załączonym chipem, okolicznościowa koszulka, masa
ulotek i olbrzymi worek na depozyt. Tak dużego nie dostałem jeszcze na
żadnej imprezie biegowej. Bardzo nietypowo rozwiązano kwestię szatni dla
biegaczy. Postawiono jeden dość mały namiot, w którym ustawiono
drewniane ławy. Z tego co widziałem, szatnia była chyba koedukacyjna, co
może niespecjalnie przeszkadzało panom, ale panie mogły mieć pewne
opory. Na szczęście na terenie gościńca znalazły się też tradycyjne
toalety, więc pewnie tam też można się było spokojnie przebrać.
Przed rozpoczęciem biegu głównego swoich sił na krótszych dystansach
mogły spróbować także dzieci, które podzielono na różne kategorie
wiekowe, dzięki czemu rywalizacja była dość sprawiedliwa i sądząc po
wrzaskach towarzyszących tym biegom chyba także niezwykle zacięta. Po
zakończeniu dekoracji dzieci, do rozegrana pozostał już tylko jeden bieg
- bieg główny na 10 kilometrów. Pogoda do biegania była idealna. Było
chłodno i pochmurno, a na dodatek wszystko wskazywało na to, że za
chwilę spadnie jakiś lekki deszczyk.
Bieg wystartował o godzinie 11:30. Na początku trasa była dość wąska,
więc przez pierwsze kilkaset metrów zawodnicy mocno przepychali się,
żeby przebić się do przodu. Na szczęście wszystko obyło się bez żadnych
ekscesów. Jeżeli miałbym krótko scharakteryzować tę trasę to powiem
krótko. Była niezwykle urozmaicona Prawie cały czas przebiegała przez
tereny leśne, cechowało ją duże pofałdowanie terenu i różnorodna
nawierzchnia. Na pewno nie była ona najłatwiejsza, ale wbrew moim
wcześniejszym obawom bardzo dobrze przygotowana. Trasa była świetnie
oznaczona, nie było na niej dużych kałuż czy błota, a bieg odbywał się
po dość suchej nawierzchni. Prawdę mówiąc myślałem, że pobrudzimy się
trochę bardziej.
Bieg ukończyło 171 biegaczy. Nareszcie można było spróbować te
smaczne potrawy, których zapach cały czas towarzyszył zawodnikom przed
rozpoczęciem biegu. Jednak o ile część sportowa imprezy powoli dobiegała
ku końcowi, to od 12:30 planowano rozpoczęcie części artystycznej.
Niestety nie mogliśmy już na niej zostać, dlatego nie mieliśmy
przyjemności w niej uczestniczyć. Jednak przygotowano wiele naprawdę
wspaniałych atrakcji, wśród, których znalazły się między innymi pokazy
broni, wystawa historyczna, prezentacje multimedialne, wystawa prac
malarstwa Tadeusza Budzyńskiego, żołnierza AK, prezentacja wierszy por.
Leszka Mroczkowskiego, Uroczysty Apel pod flagą biało-czerwoną,
prezentacja pieśni i utworów literackich, tańców ludowych z okresu, a
także inscenizacja historyczna Walk Żołnierzy Grupy Kampinos AK z
wojskiem niemieckim zorganizowana przez Fundację Niepodległa
Rzeczpospolita Kampinoska.
Reasumując,
Bieg Pamięci Żołnierzy Grupy Kampinos AK w Lesznie koło Warszawy to z
pewnością impreza godna polecenia. Bardzo ciekawa trasa, dobra
organizacja imprezy, a także jej niezwykłe tło historyczne i masa
dodatkowych atrakcji spowodowały, że imprezę tę na pewno jeszcze długo
będziemy pamiętać i można mieć tylko nadzieję, że zagości ona w
kalendarzu biegowym także w przyszłym roku. Gdyby tak było, ja chętnie
wystartuję w niej ponownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz