15 czerwca odbyła się piąta edycja biegu Avon Kontra Przemoc, 
który co roku rozgrywany jest w Garwolinie. Muszę przyznać, że zawsze 
miałem duży problem, aby wybrać się na ten bieg. W tym okresie w 
województwie mazowieckim organizowane jest parę naprawdę ciekawych 
imprez biegowych i tak się składa, że do Garwolina mam najdalej, dlatego
 wybierałem zwykle jakieś biegi odbywające się bliżej mojego miejsca 
zamieszkania. W zeszłym roku co prawda zapisałem się na ten bieg, ale 
niestety choroba uniemożliwiła mi start. W tym roku jednak wszystko się 
udało i Pędzące Żółwie zjawiły się w Garwolinie w dwuosobowym składzie.
Do Garwolina dotarliśmy na godzinę przed rozpoczęciem biegu, bez 
problemu znaleźliśmy miejsce do parkowania pod basenem miejskim i szybko
 ruszyliśmy, aby odebrać nasze pakiety startowe. A pakiety były naprawdę
 bardzo fajne. W każdym z nich znalazł się tradycyjnie numer startowy z 
 wbudowanym chipem i agrafki, a poza tym fajna techniczna koszulka, 
talon na posiłek, dezodorant, płyn do kąpieli, baton musli oraz 
bransoletka Avon Kontra Przemoc. Dodatkowo, wszyscy uczestnicy biegu 
mogli całkowicie za darmo skorzystać ze znajdującego się w pobliżu 
kompleksu basenowego. Wystarczyło jedynie okazać w kasie numer startowy.
 Super sprawa. Warto także dodać, że część opłaty startowej na ten bieg 
zostało przeznaczone na wsparcie kampanii społecznej organizowanej przez
 Avon przeciwko przemocy wobec kobiet.
Po odebraniu i dokładnym przeanalizowaniu pakietów postanowiliśmy 
lekko się rozgrzać. Jednak tym razem nie wykonaliśmy naszej tradycyjnej 
przedbiegowej rozgrzewki, a skorzystaliśmy ze znajdujących się w 
pobliskim parku urządzeń do ćwiczeń. Po takiej intensywnej rozgrzewce, 
pełni werwy i zapału udaliśmy się na start biegu. Pogoda, jak na połowę 
czerwca była naprawdę super. Było dość chłodno, a słoneczko delikatnie 
przebijało się między chmurami. Jednym słowem, warunki do biegania były 
idealne.
Bieg na 10 kilometrów, w którym startowaliśmy rozpoczął się o 12:00. I
 tutaj ciekawostka. Jest to chyba jedna z niewielu, jeżeli nie jedyna w 
Polsce, impreza biegowa na dystanie 10 kilometrów, w której biegaczom 
towarzyszą pacemakerzy. Przekrój czasowy był naprawdę zadowalający. 
Najszybszy prowadził grupę na 40 minut, a najwolniejszy na 65 minut. Ja 
postanowiłem przykleić się do sympatycznej biegaczki prowadzącej grupę 
na 60 minut. Niestety jako, że wystartowałem pod koniec stawki, musiałem
 się trochę namęczyć, żeby dogonić grupę, co spowodowało, że mocno 
cierpiałem na początkowych podbiegach. Apropo podbiegów, warto 
powiedzieć też coś o samej trasie. Muszę przyznać, że nie była ona jakaś
 nadzwyczajna, jeśli chodzi o widoki i otoczenie, jednak znajdowało się 
na niej parę mocnych i długich podbiegów, które potrafiły dać w kość. Na
 szczęście towarzyszyły im także zbiegi, więc można było na nich szybko 
zregenerować siły. Po drodze znalazło się jedno stanowisko z wodą, a 
także dwa miejsca, gdzie strażacy oblewali zgrzanych biegaczy. Bieg ten 
okazał się dla mnie sporym wyzwaniem i kiedy przekroczyłem linię mety z 
czasem poniżej godziny, byłem naprawdę wykończony. Gdyby nie pacemaker, 
na pewno nie osiągnąłbym takiego czasu.
Po przekroczeniu linii mety każdy z biegaczy dostał wodę lub napój 
izotoniczny. Bieg na 10 kilometrów ukończyło 588 biegaczy. Mimo sporej 
grupy mocnych biegaczy z Ukrainy i Białorusi, w biegu zwyciężył Polak, 
Artur Kern z Lublina, który pokonał tą dość wymagającą trasę w czasie 30
 minut 56 sekund. Całkiem nieźle.
Jednak to nie koniec atrakcji. Jak już wcześniej wspominałem, po 
biegu można było skorzystać z nowoczesnego basenu miejskiego. Było to 
naprawdę bardzo fajne urozmaicenie po tak dużym wysiłku, tym bardziej, 
że w kompleksie basenowym znalazło się parę sympatyczych masaży i 
jacuzzi. Super sprawa.
Reasumując, muszę otwarcie przyznać, że była to jedna z 
najfajniejszych imprez biegowych w jakiej przyszło mi uczestniczyć. 
Super pakiet startowy, pacemakerzy w biegu na 10 kilometrów, czy darmowe
 wejście na basen po zakończonym biegu, to rzeczy, które rzadko można 
spotkać w konkurencyjnych imprezach biegowych. Poza tym uczestnicząc w 
tym biegu biegacze wspierają bardzo pozytywną kampanię społeczną 
przeciwko przemocy wobec kobiet Nie dość, że człowiek może miło spędzić 
czas, to jeszcze wspiera przy tym bardzo pożyteczną akcję. Cieszę się, 
że w końcu udało nam się wystartować w tym słynnym garwolińskim biegu. 
Teraz z niecierpliwością będziemy czekać na przyszłoroczną edycję tej 
imprezy.
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz