niedziela, 30 kwietnia 2017

Kwiecień 2017 - podsumowanie miesiąca

STATYSTYKI

Biegi na 5 km: 6
Biegi na 10 km: 4
Biegi na 15 km: 0
Półmaratony: 1
Maratony: 1
Biegi ultradystansowe: 0
Inne dystanse: 0
Łączna ilość biegów: 12
Przebiegnięty dystans: 201 km

NASZE STARTY

DATA
DYSTANS
BIEG
WYNIKI
2017-04-30
42,195 km
16. PZU Cracovia Maraton (Kraków)
2017-04-29
5 km
Parkrun Warszawa-Żoliborz #157
2017-04-23
10 km
Orlen Warsaw Marathon - Bieg Oshee
2017-04-22
5 km
Parkrun Konstancin-Jeziorna #156
2017-04-15
5 km
Parkrun Konstancin-Jeziorna #155
2017-04-09
10 km
Bieg SGH 2017 (Warszawa)
2017-04-09
10 km
II Dziesiątka Miękinia
2017-04-09
10 km
Czwarta Dycha do Maratonu (Lublin)
2017-04-08
5 km
Parkrun Gdańsk #263
2017-04-02
21,097 km
VII Pabianicki Półmaraton (Pabianice)
2017-04-01
5 km
Parkrun Warszawa-Bródno #126
2017-04-01
5 km
Parkrun Konstancin-Jeziorna #153


NOWE ŻYCIÓWKI

Piotrek: 00:53:06 - 10 km (IV Bieg SGH - Warszawa)
Piotrek: 04:59:47 - Maraton (16. PZU Cracovia Maraton)


NASZE WRAŻENIA

Piotrek:
Ten miesiąc był dla mnie przełomowy. Od dłuższego czasu nie udało mi się pobić żadnej życiówki i nic nie wskazywało, że może to nastąpić w najbliższym czasie. Forma nie była jakaś wybitna i myślami byłem przede wszystkim przy maratonie, w którym szybkie tempo na moim poziomie biegania zupełnie schodzi na drugi plan. Kiedy jednak 9 kwietnia stanąłem na starcie do Biegu SGH, czułem, że jestem w stanie zrobić fajny wynik. Było chłodno, trasa płaska, jedynie kilkuset uczestników, co oznaczało mniejszy tłok podczas biegu. Wystartowałem bardzo mocno. Trasa składała się z dwóch okrążeń. Pierwsze zrobiłem w rewelacyjnym czasie, na drugim trochę zaczynało mnie ścinać, ale i tak bardzo sprawnie je przebiegłem, dzięki czemu udało mi się poprawić moją życiówkę o kilkanaście sekund. Niesamowita satysfakcja. Nic nie wskazywało na to, że jestem w dyspozycji na takie bieganie, a jednak wynik tego biegu bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Potem przyszły święta, jednak mimo świątecznego obżartstwa forma nadal się utrzymywała, co potwierdził całkiem fajny czas na Biegu Oshee, który na pewno nie był imprezą kameralną i z mojej strefy startowej ciężko było na nim osiągnąć jakiś spektakularny wynik. Jednak te dobre wyniki w zawodach na 10 kilometrów wcale nie nastrajały mnie optymistycznie do maratonu w Krakowie, który miał się odbyć ostatniego dnia kwietnia. W biegu maratońskim na moim poziomie zbyt szybkie tempo mogło być jedynie moim największym wrogiem, a nie chciałem znowu maszerować przez kilka kilometrów tak jak było to w moim debiucie na tym dystansie w 2014 roku. Aby za bardzo mnie nie poniosło, od startu cały czas trzymałem się pacemakerów na 5 godzin. Biegło mi się fajnie. Drobny kryzys po 30 kilometrze szybko udało mi się zwalczyć, a na 36 kilometrze postanowiłem nawet wyprzedzić pacemakerów i trochę przyspieszyć. Niestety po 2 kilometrowej ucieczce, strasznie naciągnąłem sobie prawe udo i musiałem znacznie skrócić krok. Straciłem tempo i około 39 kilometra pacemakerzy niestety mnie wyprzedzili. Walczyłem jednak do końca i do 41 kilometra traciłem do nich tylko paredziesiąt metrów. Kiedy zobaczyłem, że zwalniają na pareset metrów przed metą, żeby przebiec metę w równo 5 godzin, poczułem niesamowitą satysfakcję, bo we mnie wstąpiły wtedy dodatkowe siły. Podziękowałem im za sympatyczne prowadzenie i na tyle szybko na ile mogłem ruszyłem w kierunku mety. Maraton udało mi się przebiec w całości. Ani razu nie szedłem, nawet przy punktach odżywczych, z czego odczuwam niesamowitą satysfakcję. Na dodatek byłem jedynym biegaczem, który utrzymał tempo pacemakerów na 5 godzin od początku do końca, co też uważam za swój spory sukces. Obiektywnie muszę jednak stwierdzić, że maraton to nie jest zdecydowanie mój dystans. Dużo bardziej wolę biegać półmaratony i biegi na 10 kilometrów. Bieganie powyżej 3 godzin to zupełnie nie moja bajka, ale postanowiłem zdobyć Koronę Maratonów Polskich i Kraków był moim pierwszym etapem do tego celu. Mam nadzieję, że kolejne 4 etapy także uda mi się zaliczyć w tak satysfakcjonującym stylu.

1 komentarz: